Co roku jesienią w Bolestraszycach odbywa się Festiwal Derenia, w tym roku święto zaplanowano na 09.09 – nie mogłam sobie odmówić wyprawy pod Przemyśl… Pamiętajcie o nim w przyszłym roku – naprawdę warto się tam wybrać. Bolestraszyce słyną z hodowli tej rośliny, w latach 70 i 80 w arboretum zaczęto kolekcjonować różne odmiany derenia (znalazłam informację, że mają ich aż 15), obecnie zarejestrowanych jest już kilka, a sam dereń stał się jednym z ważniejszych lokalnych produktów – dereń kiszony podkarpacki został nawet wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych.
Podczas festiwalu (prawie) wszystko kręciło się wokół tej rośliny – można było spróbować owoców różnych odmian derenia, wszelkiego rodzaju dereniowych przetworów (w tym np. pikantnej pasty adżika z derenia, którą zresztą zabrałam ze sobą do domu), ciast (pączki z dereniem!), nalewek i napoi, a nawet chleba z dereniem.
Nie zabrakło też przeróżnych stoisk z lokalnymi produktami (sery kozie,owcze i krowie), konfitury z róży, soki, ziołowe herbaty, przetwory z pigwy. Zdarzały się dziwne perełki, ale większość była zdecydowanie warta odwiedzenia. Jednym moich faworytów był świeżo tłoczony olej rzepakowy (butelka pojechała z nami do Krakowa).
Można było kupić nie tylko sadzonki derenia (mój tata stwierdził, że ma właściwie wszystkie, także skończyło się tylko na jednym drzewku), ale też całe mnóstwo bylin, róże i drzewka owocowe.
Do Bolestraszyc warto wybrać się choćby ze względu na samo arboretum – jest niesamowicie klimatyczne, romantycznie zarośnięte. Przy niezbyt dobrej pogodzie w zeszłą niedzielę sprawiało dodatkowo bardziej tajemnicze wrażenie, tylko trochę psuł je tłum ludzi – przyznam, że nie spodziewałam się na Festiwalu takich tłumów…
Na Festiwal warto wybrać się z samego rana ok. 10/11 – zwłaszcza jeśli chcecie zakupić sadzonki – szybko znikają…
Nabyłam słoiczek pikantnej pasty adżika, kiszony dereń (a jakże, porównam z moim), świeżo tłoczony olej rzepakowy i ziołową herbatę z rokitnikiem. Próbowaliśmy serów, pączków i tarty z dereniem (pycha!), chleba z dereniem (też dobry), dżemów, konfitur i lodów z derenia (przy tych ostatnich akurat małe rozczarowanie, ale jest potencjał) – warto było się wybrać choćby dla samych kulinarnych inspiracji…
Wstęp do arboretum i na festiwal jest płatny 12 lub 6 zł (bilet normalny i ulgowy), parking darmowy (miłe zaskoczenie 🙂 ).
To zdecydowanie nie był mój ostatni raz na Festiwalu…
O dereniu poczytacie jeszcze tu.