Wielkanocna babka warszawska to mój debiut – jeszcze nigdy nie piekłam babki na Wielkanoc. W dodatku Święta spędzamy poza domem, więc musiałam zabrać ze sobą wszystkie gadżety i akcesoria. W domu mojej babci nikt nie mieszka już na stałe i wszystkie sprzęty są raczej przedpotopowe – co z jednej strony jest cudowne, ale czasem też uciążliwe…
Moja babcia była mistrzem ciast drożdżowych, jej babki i pączki z ciepłym mlekiem prosto od krowy to smak mojego dzieciństwa. Żałuję, że nie mam jej przepisów, ale zostały stare książki kucharskie i właśnie w jednej z nich znalazłam przepis na babkę warszawską. W oryginale do ciasta potrzeba aż 20 żółtek, dlatego zdecydowałam się na połowę porcji… W szafce odkryłam również dwie stare kamionkowe formy!!
Babki wyszły pyszne! Lekkie, puszyste i wilgotne, a pachną po prostu niesamowicie. Nie były takie same jak te, które piekła babcia, ale w książce jest jeszcze kilka innych przepisów do przetestowania 🙂 Jeszcze znajdę ideał!
Niestety książce brakowało kilka stron m. in. z autorem, ale jest to część większej serii, wszystkie w granatowych okładkach, wydanej w 1932 r. Może je kojarzycie?
Składniki na 2 duże babki
500 g mąki
250 ml mleka
50 g drożdży (lub 2 paczki drożdży instant)
150 g drobnego cukru
10 żółtek
150 g masła
skórka z 1 cytryny i z 1 pomarańczy
100 g rodzynek
100 g mąki przesiewamy do miski. Mleko doprowadzamy do wrzenia i gorącym zalewamy mąkę, dokładnie mieszając by zapobiec powstaniu grudek. Odstawiamy masę na kilka minut by trochę przestygła. W międzyczasie ucieramy żółtka z cukrem, przez 3-4 minuty, aż masa lekko pojaśnieje. Drożdże rozpuszczamy w niewielkiej ilości ciepłego mleka. Żółtka łączymy z mąką zaparzoną z mlekiem i rozpuszczonymi drożdżami. Miskę odkładamy w ciepłe miejsce, gdy zaczyn zacznie rosnąć dodajemy resztę mąk, skórki z cytrusów oraz rozpuszczone, przestudzone masło i wyrabiamy.
Można też użyć maszyny do pieczenia chleba, na tym etapie zaczyn z mąką i masłem przekładamy do maszyny i nastawiamy program „dough”.
W przepisie podano by zarabiać ciasto przez 1 godzinę, ale poszłam na skróty bo moja ręka by tego nie wytrzymała 🙂 Wystarczy 15-20 minut, ręcznie, lub robotem kuchennym.
W międzyczasie rodzynki parzymy przez kilka minut w gorącej wodzie, odcedzamy.
Do wyrobionego ciasta dodajemy sparzone rodzynki, krótko zarabiamy i przekładamy do dwóch form z kominem (średnica ok. 26 cm) dokładnie wysmarowanych masłem, do ok. 1/3 wysokości formy. Ciasto odkładamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 40 minut.
Babki pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175 C, przez ok. 35 minut – do suchego patyczka. Wyjmujemy z piekarnika odkładamy na 10-15 minut, a następnie delikatnie wyjmujemy z formy i studzimy na kratce.
Moje babki nie zmieściły się na raz w piekarniku, więc jedną przełożyłam delikatnie w nieco chłodniejsze miejsce i upiekłam później – wcale jej to nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie 🙂
Babki przechowujemy zawinięte w bawełnianą ściereczkę i owinięte w folię, przed podaniem lukrujemy.
Smacznego!
6 komentarzy
Cześć
Mam pytanie, jak to robisz, że masz taki bialy i piękny lukier?:) Będę zobowiązana za odpowiedź!
Lukier robię na oko, na białku z odrobiną soku z cytryny. Dodaję dużo cukru pudru co powoduje, że lukier jest bielszy, ale też dość gęsty.
Na białku tzn dodajesz białko jajka? Wszystkie przepisy, które widziałam miały tylko wodę i cukier puder + ew sok z cytryny
Tak, używam białka jaj. Z białkiem wychodzi o wiele bielszy niż na wodzie albo samym soku z cytryny 🙂
Akurat szukałam na ostatnią chwilę jakiejś babki, i trafiłam do Ciebie i Twojego przepisu 😀
Super, będziesz zadowolona! miłego pieczenia 😉