Fudge mimo małej ilości składników i prostego wykonania bywa kapryśne. Wiecie o tym jeśli wasze wyroby nie chciały zastygnąć, miały „gumiastą” konsystencję i ciężko się kroiły, lub były zbyt twarde. Aby fudge wyszło jak należy trzeba zastosować się do kilku wskazówek.
Podstawowa wersja fudge składa się z mleka, masła i cukru. Mleko z cukrem (lub zależnie od przepisu również z masłem lub czekoladą*) podgrzewa się mieszając, aż składniki się rozpuszczą, potem doprowadzamy do wrzenia i gotujemy już bez mieszania aż do momentu gdy kropla syropu upuszczona do zimnej wody, najlepiej z lodem, tworzy miękką, elastyczną kulkę – to tzw. soft ball stage** (test miękkiej kulki jak kto woli:) więcej informacji o teście znajdziecie tutaj po angielsku. Kulka w smaku powinna być lekko „gumiasta”.
Jeśli test wypadł pomyślnie, syrop należy zdjąć z ognia, odstawić aby przestygł do temperatury ok 37 stopni C (ok 40 min do godziny) i dopiero wtedy dodać resztę ewentualnych składników i wymieszać*.
Ostatnim ważnym etapem jest energiczne ucieranie gotowej masy w trakcie jej gęstnienia; powinna lekko się rozjaśnić i zmatowić. To powoduje, że kryształki cukru w masie nie będą zbyt duże i fudge będzie miało delikatna strukturę. I już można wylewać do przygotowanej formy, pozwolić aby ostygła i wsadzić do lodówki na kilka godzin.
Tu jest film z opisem jak krok po kroku zrobić prawdziwe fudge:
* moim zdaniem nie było różnicy w smaku w zależności od tego czy masło i czekolada były dodane na początku czy nie, podobnie czas studzenia, niekoniecznie musi trwać tak długo, ważne jest tylko, że jeśli dodajemy czekoladę pod koniec masa musi być na tyle ciepła by składniki dobrze się rozpuściły i wymieszały ze sobą .
** przyda się termometr cukierniczy, syrop osiągnie soft ball stage przy ok 118 stopniach C.